Tak wiem, wiem... Ostatnio sporo hauli u mnie. Obiecuję, że ten będzie ostatnim w tym miesiącu (bo zapewne wrześniowy pojawi się przynajmniej w drugiej połowie miesiąca). Ale nie dziwcie mi się. Mam okazję to korzystam:) Do tak wielu zakupów w tym miesiącu przyczyniły się moje imieniny (które były w czerwcu, ale wiecie jak to jest) i kilka innych okazji. Tak więc ja skorzystałam z tego co przyniósł mi los i nieźle się w tym miesiącu obkupiłam. Żeby zobaczyć moje ostatnie sierpniowe zakupy kliknij "Czytaj dalej" :)
Może na początek moje pierwsze w życiu zakupy z Inglota:) Długo się do nich czaiłam i muszę przyznać, że byłam tak niezdecydowana, że odwlekałam sprawę. Ale chyba na dobre mi to wyszło.
Już od dawna chciałam wypróbować cienie z Inglota. Poza tym szalenie podoba mi się pomysł "Freedom system", czyli odzielne kupowanie kasetek i wkładów do nich. Jeśli chodzi o same cienie to miałam spory problem, żeby się zdecydować. Nie wiedziałam czy kupić ich mało czy dużo i w jakim wykończeniu- bo kolory miałam mniej więcej wybrane. Szczerze mówiąc mam sporo różnych, lepszych i gorszych cieni. Przejrzałam swoje zbiory i już bardzo szybko wiedziałam czego potrzebuję. Jasnych, matowych, neutralnych i porządnych cieni. Wszystkie moje paletki mają wydłubane jasne odcienie i prawie nienaruszone te ciemne (poza brązami). Właśnie dlatego Freedom system jest czymś dla mnie. Jak zużyję któryś cień to kupię nowy wkład. Niestety nie zrobiłabym tego z moją ukochaną paletką Sleek Au Naturele czy Oh so special.
Ale przejdźmy już do mojej mini paletki, a raczej do cieni, które dla siebie wybrałam. Wszystkie są w macie tak jak już to wcześniej powiedziałam. Lecąc od góry mamy tu takie numery odcieni: 351, 355, 341,337,357. Taka kompozycja to coś idealnego na zwykły, codzienny makijaż. Bardzo łatwo jest przekształcić taki makijaż na wieczorowy dodając coś z reszty moich zbiorów. Jestem bardzo zadowolona:)
W Inglocie przy okazji zakupiłam sobie grzebyk do rzęs i płyn Duraline. Grzebyk zupełnie odmienił mój makijaż oka. Uwielbiam mieć idealnie rozczesane rzęsy, a żadną maskarą nie potrafiłam tego osiągnąć. Właśnie dlatego malowałam tylko jedną warstwę, co również nie dawało efektu wow. Dzięki temu grzebykowi mogę mieć idealne rzęsy dzięki rozczesaniu ich:) Płyn Duraline po prostu musiałam mieć w swoich zbiorach. Mam zamiar wykorzystać go do tworzenia eyelinerów z posiadanych przeze mnie cieni i do ratowania zasychających tuszów. Bo ja oczywiście mam pięc otwartych na raz.
Zakupy w Kosmetykach z Ameryki to prawdziwa rozpusta. Przyznam szczerze, że poradziłabym sobie bez tych kosmetyków, ale tak jak powiedziałam korzystałam z okazji i myślę, że znajdę tu swoich ulubieńców:D
Po pierwsze pozazdrościłam siostrze pudru ryżowego z Paese, którego przecież sama jej kupiłam. To był mój główny zakup. A highlighting powder z Manhattanu sam wpadł mi do koszyka. Nie był drogi, ale jestem ciekawa jak się sprawdzi.
Te pędzle to kolejne rzeczy, na których najbardziej mi zależało podczas zakupów w Kosmetykach z Ameryki. Brakowało mi małych, precyzyjnych pędzli do oczu. Myślę, że te będą w sam raz. A są to Hakuro H76 i H80, które dołączyły do mojej kolekcji pędzli.
Kolejna czerwona szminka w mojej kolekcji, ale takiej czerwieni jeszcze nie miałam. Jest ciemna, winna, po prostu idealna na nadchodzącą jesień. Gdyby ktoś takiej szukał to jest to NYC w kolorze 432 Red Rapture. Zapowiada się ciekawie. Natomiast kredka obok niej na pewno wyląduje w bublach. NYC Lip Liner Pencil w kolorze 952, bo to o niej mowa miała być kredką do mojej szminki z MUA. Na zdjęciu wyglądała właśnie na taki kolor, ale w rzeczywistości jest po prostu brązowa. I to taki ciepły brąz. Poza tym jest twarda i nieprzyjemna w użyciu. :(
Tak, przyznaję się, lubię cienie do powiek. Mam ich sporo, ale je lubię. Do mojego koszyka prawie trafiła kolejna paletka Sleeka, ale przypomniało mi się, że ostatnio coraz głośniej o marce Make Up Revolution. Czytałam sporo opinii, że te cienie są lepsze niż te ze Sleek'a. Chętnie to sprawdzę. Tym bardziej, że paletka którą widzicie kosztowała około 20 złotych. A wybrałam sobie zestaw o nazwie Hot Smoked. Na pewno niektóre cienie zużyje szybko, a niektóre będą na makijaże specialne. Tak czy siak bardzo mi się podoba ta paletka. Chyba skuszę się też na Iconic 3, która jest odpowiednikiem Naked 3. Zobaczymy:) Może chcecie poczytać o niej więcej?
I na koniec dwie kredeczki. Bo to było tak. Oglądałam sobie filmik Nieesii o jej zakupach z Polski, w którym wspomniała o kredce do oczu Catrice Longlasting Eye Pencil Waterproof w kolorze 100 Pearly Bird. Agnieszka wspomniałam, że kredka nadaje się do rozświetlenie wewnętrznego kącika oczu i jest na prawdę trwałą i wodoodporna. U mnie jest taki problem, że każdy cień nałożony w wewnętrzny kącik natychmiastowo się u mnie rozmywa tworząc nieestetyczną mokrą plamę, z której kolor dawno zszedł. Tego samego dnia miałam czekać ponad 20 minut na przystanku obok Hebe i same widzicie jak to się skończyło:D Kupiałam sobie także na zapas mój osobisty hit, czyli kredkę do brwi Catrice Eye Brown w kolorze 020 Date with Ash ton. To już moje trzecie opakowanie, czwarte jeśli miałabym liczyć jedno w nietrafionym kolorze :)
***
No i jak? Nie jesteście źli, że ciągle męczę Was haulami? Co myślicie o moich zakupach? Używałyście któregoś z tych produktów? A może chcecie, żebym napisała o którymś z nich nieco więcej?
Zapraszam do moich mediów społecznościowych, aby być na bieżąco i mieć dostęp do informacji nieopublikowanych na blogu: FACEBOOK | INSTAGRAM
Przypominam, że na moim blogu trwa rozdanie, więc jeśli masz ochotę na fajny i markowy balsam do ciała, kultowy tusz do rzęs i czerwony błyszczyk to wbijaj tutaj!
Niestety nie miałam tych produktów ;)
OdpowiedzUsuńA może coś Cię skusiło?
Usuńbardzo fajny houl
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki. Mnie również się podoba:D
UsuńNo no, obkupiłaś się :D
OdpowiedzUsuńCzasem trzeba:)
UsuńZakupy z okazji imienin, które były w czerwcu :) genialne. Jadę autobusem i się śmieję :) Jak możesz to napisz coś się więcej o tym płynie z Inglota.
OdpowiedzUsuńJeśli potrafię rozbawić swoich czytelników to jest to dla mnie mój kolejny sukces:D Wiesz jak to jest czasem jest mniej pieniędzy, więc trzeba sięgać z innych zasobów, żeby przetrwać "do pierwszego". Czasem jest więcej kasy, więc można sobie oddać pieniądze:D Jeśli chodzi o Duraline to jak najbardziej coś napiszę, jednak muszę na razie przetestować go porządnie. Póki co powiem, że jest to płyn dzięki któremu możemy nakładać cienie prasowane i sypkie na mokro. Zwiększa ich trwałość:) Niektórzy używają go także do ogarniania swoich lekko zaschniętych tuszy. I to teraz testuje. Ale tak jak napisałam, na pewno coś będzie na ten temat:D
UsuńNie powiem poszalałaś ;)
OdpowiedzUsuńRaz nie zawsze:D
UsuńTeż nic nie miałam :)
OdpowiedzUsuńNo szkoda:) Ale za to jak wyrobię sobie opinię to będę mogła Wam pomóc w wyborze:)
UsuńUwielbiam matowe cienie, też mam taki problem jak ty i zapewne wiele innych kobiet, że z różnych paletek najpierw znikają jasne maty. Też przymierzam się do zakupu porządnych, bazowych i bezpiecznych brązów z Inglota. Ostatnio też u wielu blogerek i youtuberek podpatrzyłam ten grzebyczek do rzęs, który wydaje się bardzo precyzyjny, więc jego też muszę mieć. :) A co Makeup Revolution, też skusiłam się na jedną z ich palet Look and Load i jestem strasznie zadowolona!
OdpowiedzUsuńTak więc jak będziesz w Inglocie to pamiętaj, że masz moje słowo:) Bardzo fajnie sprawdzają się te rzeczy. O MUR nie mam jeszcze opinii bo nie dane mi było je użyć:D
Usuń